Z góry mówię - zdjęć nie ma, bo aparat się obraził (a właściwie akumulatorki).
Ostatnio postanowiłem zabrać się za produkcję sznurka z łyka. Wybrałem do prób łyko wierzbowe ze względu na najłatwiejszą dostępność. Technika którą postanowiłem zastosować to gotowanie w ługu uzyskanym z popiołu, metoda ta była stosowana przez Indian w Ameryce płn. Toteż przygotowałem ług dość mocno stężony ług, włożyłem do niego łyko (zdzierane razem z korą), a następnie gotowałem całość około pięciu godzin. Po tym czasie wyjąłem łyko, kilkakrotnie wypłukałem w czystej wodzie. Następnie można wszystko dokładnie rozdzielić - łyko odchodzi od kory i można je dzielić na warstwy, praktycznie tak cienkie jak się chce. Warstwa będąca bezpośrednio pod korą zazwyczaj jest bardzo słaba i nie ma sensu jej wykorzystywać. Nie trzeba łyka dzielić na pojedyncze włókna - ja dzielę na "tasiemki" szerokości kilku milimetrów. Sznurek skręca się z nich dość wygodnie i jest dość mocny.
Informacje teoretyczne znalezione tutaj: http://www.survival.strefa.pl/u/index_ruzu_sz_lipa.htm