W dniach 7-8 września wraz z kolegą Tomasem z forum http://bushcrafter.vipserv.org postanowiliśmy zorganizować sobie warsztaty rozpalania ognia technikami prymitywnymi (w programie łuk ogniowy, ręczny świder i krzesiwo kowalskie), na miejscówce koło Sowińca (okolice Mosiny, to samo miejsce gdzie miał miejsce letni zlot, robiony jeszcze pod egida forum Survivalist.
Na miejsce dotarliśmy ok. godziny 11 w sobotę, rozbiliśmy obóz, i zabraliśmy się za wykonanie zestawu do rozpalania ognia. Podkładka została wykonana z sosny, świder pierwszy by z kruszyny lub czeremchy (nie pamiętam dokładnie gatunku). Ogólnie to po całym dniu rozpaliłem krzesiwem kowalskim jako ze uznaliśmy że potrzebujemy ogniska a ta technika jest jednocześnie prymitywna i w miarę przeze mnie opanowana. Nie braliśmy zapasów wody, gdyż byliśmy przygotowani że została ukryta woda po letnim zlocie, lecz gdy przybyliśmy na miejsce okazało się że pojemniki były puste... W związku z tym poza rozpalaniem ognia musieliśmy zająć się też uzdatnianiem wody. z dużą ilością wody nie było problemu (miejscówka jest blisko warty) jednak trzeba było ją uzdatnić. Thomas dość szybko zbudował filtr z mchu i węgla drzewnego, a po rozpaleniu ognia użyliśmy mojego kociołka do przegotowania wody, i trzeba przyznać że smakiem nie ustępowała normalnej wodzie z kranu.
Wspomniany filtr, zamieniał on zieloną wodę na lekko żółtawą :P
Początkowo na kolację planowaliśmy upieczenie podpłomyków, ostatecznie zostały one zrobione w niedzielę na obiad:
A tutaj połączenie piekarni i stacji uzdatniania wody, gdy woda wrzała pokrywka się unosiła i woda kipiała, łatwo było poznać kiedy się gotuje.
Drugi dzień spędziliśmy na kontynuacji prób rozpalenia ognia, tym razem testowaliśmy jeszcze świder z czarnego bzu. Tutaj dwie fotki mnie podczas prób rozpalenia:
Całość zakończyliśmy w niedzielę, ok godziny 15, o 17 całkowicie kończąc warsztaty, bowiem musiałem wracać do domu. żadna z prób nie przyniosła oczekiwanego efektu, aczkolwiek nie odczytujemy tego jako porażki, tylko po prostu kolejne doświadczenie.
Na koniec fotka ogólna naszego obozu, testowałem pierwszy raz tarp uszyty z impregnowanej bawełny:
Wywieszone na nim koce wynikają z tego że nie chciałem ich kłaść na ziemię w niedzielę już. Wniosek jest taki że dobrze by było sobie do tarpa przymocować dodatkowo moskitierę, bowiem komary są wyjątkowo uciążliwe jednak :)
Zdjęcie niestety są niskiej jakości bowiem ja zapomniałem aparatu a Tomas baterii do swojego, więc zdjęcia są robione telefonami...
środa, 11 września 2013
poniedziałek, 2 września 2013
Kaletka
Na przełomie lipca i sierpnia uszyłem sobie torbę do pasa do rekonstrukcji wczesnego średniowiecza, tzw. kaletkę. uszyta jest z dość grubej skóry bydlęcej, nie barwionej, jedynie przyciemniałem ze względu na impregnację i użytkowanie. Całość szyta ręcznie, woskowaną dratwą lnianą.
Przód, widać zapięcie z kawałka młodego klonu, które będę musiał wymienić gdyż zrobiłem je za cienkie.
Tył, widać dowiązany do niej mały nożyk w pochewce z takiej samej skóry (będzie jeszcze woskowana)
Otwarta kaletka, skóra z przodu najlepiej oddaje kolor jaki ta skóra miała gdy była nowa.
Przód, widać zapięcie z kawałka młodego klonu, które będę musiał wymienić gdyż zrobiłem je za cienkie.
Tył, widać dowiązany do niej mały nożyk w pochewce z takiej samej skóry (będzie jeszcze woskowana)
Otwarta kaletka, skóra z przodu najlepiej oddaje kolor jaki ta skóra miała gdy była nowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)