sobota, 12 stycznia 2013

Na grzyby...

Dzisiaj jako że śnieg wrócił postanowiłem go przedeptać trochę. Plan podróży zmieniał się jakieś 4 razy więc nie ma sensu jej dokładnie opisywać. Jedno co powiem: szlaki są w mojej okolicy kiepsko wytyczone co w połączeniu z kiepską mapą i kompasem powoduje że najbezpieczniej jest iść "na czuja"... Poszedłem w każdym razie w cześć lasu która dość słabo znam, w celach ogólno-zbierackich i żeby trochę lepiej się tam orientować.




No to zaczynając "od końca"




Strój w jakim wyszedłem, zdjęcie zrobione po powrocie i na podwórzu, w terenie nia miał mi kto zrobić. Kurtka to jugosłowiańska parka, która muszę jeszcze zaimpregnować i wymienić w niej podpinkę (strasznie ciężka jest). Ogólnie ten stój nie jest ideałem jeśli chodzi o termikę...

Kilka ciekawostek z okolicy:
 
Droga o statusie drogi wojewódzkiej... uprzedzając pytania, pod tym śniegiem nie ma asfaltu. może dorzucę kiedyś jeszcze fotę tablicy z napisem że "na odcinku 13 km droga gruntowa" czy jakoś tak...

Poza tym miałem fazę na fotografowanie jałowców, i tak powstała mała ich galeria:





Czwarty, jak można zauważyć na zdjęciu od dołu rośnie jako dwa a później się zrasta. Ogólnie mam niesamowity sentyment do jałowców...

Z rzeczy niefotografowanych: w lesie znalazłem 3 lodówki, co ciekawe rozebrane (sam "wkład", bez jakichkolwiek części metalowych)... Ponad to aparat musiałem nosić pod kurtką bo na mrozie nie działały w nim baterie. Buty po raz kolejny doszczętnie przemoczyłem...

A na koniec dodaję zdjęcie które wyjaśni o co chodziło z tytułem:
Znalezione na jednej przewróconej brzozie sześć hub, jakby nie patrzeć na to, są to grzyby więc temat jak najbardziej trafny.

Wyjście ogólnie uznaję za udane, no może za wyjątkiem problemów nawigacyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz