poniedziałek, 2 lipca 2012
Spacerek vel "Warsztaty przepacania furażerki"
Wczoraj podczas wyjścia z kolegą postanowiłem przetestować radzieckie oporządzenie marszowe, pozwalając sobie co prawda na kilka ustępstw (brak regulaminowej bielizny, zamiast zrolowanego szynela zwykły koc a plecak po prostu wypchany tym co było pod ręką, ponad to bez broni i z pusta torbą amunicyjną od rusznicy p-panc), lecz mimo to niezbyt długa trasa, jakieś 10 km, może trochę więcej, przy temp. ok 30°C dała mi w kość. Na zdjęciach tego nie widać, lecz na dole furażerki tworzy się w takiej sytuacji ciemniejsza, mokra od potu obwódka, człowiek zaczyna też rozumieć ideę krótkich włosów w wojsku (moje długie można było wykręcać po powrocie).
Jedna rzecz na którą nie narzekam: mimo wykonania z wełny (koce wojskowe), owijacze nawet przy takiej temperaturze sprawdzają się bardzo dobrze, pod warunkiem dobrego ich związania (za luźne spadają a za ciasno osłabiają krążenie), spełniają swoją najważniejsza funkcję czyli chronią nogi przed uszkodzeniami, spodnie przed zabrudzeniem, oraz nie wpijają za dużo wody jak ktoś idący przez środek kałuży cię ochlapie.
PS. zaczęły się wakacje, więc mam nadzieję że będzie więcej wpisów z łażenia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz